Wrzesień minął nam zdecydowanie za szybko. Za oknami szaro i ponuro, letnie ciuchy już na dnie szafy. Mimo jesiennej chandry i przeziębienia, które chyba nie zamierza Nas opuścić, miałyśmy czas na szukanie kosmetycznych ciekawostek oraz na odkrycie kilku fajnych kosmetyków :)
1. ESSIE - TROPHY WIFE, LICORICE, NO NAME
Essie Licorice - czarny; Essie Trophy Wife - metaliczny turkus; Essie No Name - piękny metaliczny granat z dodatkiem szarości - niestety nazwa koloru nie jest nam znana :(
Lakiery Essie należą do naszych ulubionych, mamy ich już dziesiątki i mimo, że obiecałyśmy sobie nie kupować więcej, to ciągle ich przybywa :) Letnie soczyste kolory już schowane do szuflady, a obecnie królują u nas czernie, granaty, brązy, bordo, nude czy kolory o metalicznym wykończeniu. Nie mówimy NIE uniwersalnym czerwieniom :)
2. AUSSIE MIRACLE STYLING MOUSSE CURL DEFINE + SHINE
Początkowo produkty Aussie stosowałyśmy dość często. Odkryłyśmy je ok. 2 lat temu, kiedy głośno było o Glossy Box. Tak właśnie zaczęła się nasz przygoda i równie szybko się skończyła. Oprócz zapachu, produkty Essie nie mają w sobie nic specjalnego. Inaczej jest w przypadku tej pianki do włosów. Oczywiście o składzie nie wspominamy, bo nie ma tam nic wartego uwagi. Pianka miło nas zaskoczyła, nie klejąca się konsystencja to to czego szukałyśmy, podkreśla skręt loków i bardzo fajnie zwiększa objętość. No i ten przyjemny zapach australijskiego drzewa czereśniowego :)
3. LIRENE MOISTURIZING 2 IN 1 CLEANER
Szczerze mówiąc po pierwszym użyciu produkt mało co nie trafił do kosza. Nie wiem czemu, ale podkusiło mnie, aby zmyć nim makijaż. Wyglądałam jak rasowa panda. Tak to jest, jak kupuje się kosmetyki w pośpiechu i czyta co 4 słowo na etykiecie. Musiałam zainwestować w inny produkt do demakijażu - dobrze się stało, bo odkryłyśmy tym sposobem dwufazowy płyn Vichy o którym ostatnio pisałyśmy. Tonik Lirene sprawia, że skóra staje się miękka i przygotowana do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Produktu używamy tylko do zmycia podkładu. Zawarty w formule aktywny ekstrakt z ogórka i aloesu przyzwoicie nawilża i delikatnie chłodzi. Produkt nie pozostawia uczucia ściągnięcia, łagodzi wszelkie podrażnienia oraz wspomaga regenerację naskórka. Cena: ok 12zł
4. INSTITUT KARITE SHEA BUTTER ESSENTIAL DAY CARE
Długo szukałyśmy dobrego kremu nawilżającego na dzień. Ten krem kupiłyśmy w promocyjnej cenie (65zł) w sieci sklepów TkMaxx - regularna cena to ok 50eur za 100ml. Dość sporo, ale uwierzcie, warto zainwestować w produkty tej marki. Kosmetyki mają bardzo dobry skład, przyjemnie pachną i szybko się wchłaniają. Składniki aktywne to masło shea, ekstrakt z brązowej algi oraz vitamina E.
SKŁAD: AQUA (WATER), GLYCERIN, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA BUTTER), DICAPRYLYL CARBONATE, VITIS VINIFERA (GRAPE) SEED OIL, CETEARYL OLIVATE, OLEA EUROPAEA (OLIVE) FRUIT OIL, SORBITAN OLIVATE, ALARIA ESCULENTA EXTRACT, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, CALCIUM PANTOTHENATE, UREA, MAGNESIUM LACTATE, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, POTASSIUM LACTATE, GLUCOSE, GLYCERYL STEARATE, POTASSIUM CHLORIDE, PARFUM (FRAGRANCE), TOCOPHEROL (MIXED), MAGNESIUM CHLORIDE, SODIUM CITRATE, LAURETH-7, XANTHAN GUM, C13-14 ISOPARAFFIN, POLYACRYLAMIDE, CHLORPHENESIN, TETRASODIUM GLUTAMATE DIACETATE, METHYLISOTHIAZOLINONE, SODIUM HYDROXIDE, CAPRYLYL GLYCOL, CITRIC ACID , ETHYLHEXYLGLYCERIN, LINALOOL
5. REPLENISHING LIP BALM BULGARIAN ROSE
Bułgaria słynie z róż damasceńskich, z których powstaje cenny olejek różany. Jednym z pomysłów na pamiątki z Bułgarii są właśnie produkty różane. W centrum Sofii stragany i półki w sklepach z pamiątkami uginają się od pięknie pachnących kosmetyków. Róże uprawiane są w centralnej części tego kraju zwanej Doliną Róż - produkuje się z nich m.in. olejki i wodę różaną. Do otrzymania grama olejku potrzeba "jedynie" 1400 kwiatów. Pierwszym testowanym przez nas produktem, który w swoim składzie zawiera olejek z róż damasceńskich jest organiczny balsam do ust. Balsam w niskiej cenie ok. 12 zł ma rewelacyjny skład i oszałamiający różany zapach!
6. INSTITUT KARITE ALMOND AND HONEY - SHEA HAND CREAM
Ostatnim z naszych wrześniowych ulubieńców jest krem do rąk francuskiej marki Institut Karite. Wraz z pierwszymi chłodnymi porankami zwracamy większą uwagę na pielęgnację dłoni. Krem zakupiłyśmy wraz z kremem do twarzy, który opisywałyśmy wyżej. Cena to ok. 15 zł w sklepach TkMaxx, podczas gdy cena regularna to 7eur. Krem ma świetną, lekko tłustą konsystencję, która szybko się wchłania. Co najlepsze w tym produkcie to aż 20% zawartości masła shea i obłędny zapach migdałów i miodu!